Jestem, po przerwie, wróciłam i mam się całkiem dobrze. Od ostatniego wpisu minęły dwa lata, w czasie których nie zaprzątałam sobie głowy blogiem, ponieważ musiałam skupić się na przeprowadzce, nowej pracy i ukończeniu studiów. W końcu moje życie zaczęło być stabilne, mieszkam w pięknym miejscu, mam pracę, o której marzyłam i tytuł filologa. Niewątpliwie z tego powodu wróciła mi ochota, by dzielić się z Wami urywkami mojej hiszpańskiej codzienności i pasjami, które wciąż "kręcą się" wokół handmade, ale i nie tylko.
|
Alicante |
|
Włosy miałam długie, potem krótkie, a teraz są średniej długości i mam grzywkę! |
Wraz z przeprowadzką do Alicante, zaczęłam prowadzić planner w formie bullet journal i przepadłam. Przy okazji zakochałam się w letteringu oraz w amatorskim rysowaniu i malowaniu akwarelami i cienkopisem. Od czasu do czasu zdarza mi się także odnowić jakiś mebel (najpierw znaleźć go przez przypadek na śmietniku, a później ofiarować mu drugie życie). Pochłonął mnie również świat książek (ponieważ w końcu mam czas na czytanie dla siebie), jogi oraz roślin. I myślę, że teraz Bublownia będzie obfitować właśnie w takie tematy.
|
Bullet journal, czyli kalendarz, planner, który prowadzę w zeszycie w kropki. |
Wszystkie powyższe zdjęcia są oczywiście mojego autorstwa i pochodzą z bublowego profilu na Instagramie (aby zobaczyć więcej kliknij proszę w baner, który znajduje się po prawej stronie; będzie mi oczywiście miło, jeśli zechcesz mnie obserwować). I mimo, że tam pojawiam się prawie codziennie, to stęskniłam się za blogową formą aktywności w sieci. Spróbuję zatem minimum raz w miesiącu pokazać i napisać coś ciekawego, licząc, że ktoś to przeczyta. Mówi się, że blogi to już przeżytek, ja jestem jednak innego zdania. Trzymajcie kciuki za Bublownię i mój comeback!
Do następnego napisania,
Ada.
witam:)
OdpowiedzUsuńCześć!!! Bardzo mi miło :) pozdrawiam!
UsuńWitaj ponownie :D Cieszę się, że spełniły się Twoje marzenia :) Bardzo mi się podoba forma bullet journala, ale sama jakoś nie potrafię się za to zabrać.
OdpowiedzUsuńP.S. Też mam grzywkę, od września ;)
Hej, dziękuję za odwiedziny! Mi też trochę zajęło zanim wzięłam się za prowadzenie bullet journal. Oglądałam dużo filmików i zdjęć w sieci, ale nie mogłam się za to zabrać, choć chęci były od samego początku. Dopiero, gdy skończył mi się normalny kalendarz, zdecydowałam, że wchodzę w to! Grzywki są fajne! Pozdrowienia.
UsuńPowodzenia w dalszym blogowaniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńTrzymam kciuki za powrót do blogowania ;) i czekam na kolejne posty, chętnie poczytam i pooglądam inspirujące wspisy :*
OdpowiedzUsuń