W styczniu zabrakło mi czasu na bublowe zapiski z dwóch ważnych powodów. Najpierw razem z siostrą wybrałyśmy się w niesamowitą podróż, którą to miałyśmy w planach, odkąd rozpoczęłam pracę w liniach lotniczych. Kierunek wybrałyśmy dość spontanicznie, mając na uwadze przede wszystkim dwa kryteria: brak wizy i lato. W taki oto prosty sposób zadecydowałyśmy, że lecimy do Brazylii! Obie jesteśmy zgodne co do tego, że była to jedna z najlepszych podróży, jaka nam się dotychczas przytrafiła. Poniżej umieściłam kilka zdjęć oraz krótkie opisy, będące namiastką naszych wspomnień z Sao Paulo.
|
Pierwszy raz leciałyśmy Dreamlinerem!!! Wrażenia nie do opisania! Na dodatek z takimi widokami na Sao Paulo. |
|
Krótko po przyjeździe udałyśmy się na wycieczkę, na wyspę - dżunglę z pięknymi plażami. |
|
W dżungli nie było łatwo, momentami bałam się, ale warto było dla tych wszystkich widoków oraz kąpieli w oceanie i wodospadzie. |
|
Odwiedziłyśmy również miasteczko pełne lokalnego rękodzieła i artystów: Embu das Artes. |
|
Moje ulubione śniadanie w Brazylii wyglądało właśnie tak: brzoskwiniowa mrożona herbata i serowa, cieplutka bułeczka. |
|
A wieczorem nie mogło zabraknąć Caipirinha! |
|
W ciągu dnia natomiast zajadałyśmy się cozinha de frango, to ziemniaczki z kurczakiem i serem w chrupiącej panierce. |
|
Sao Paulo. |
|
Sao Paulo, dzielnica orientalna. |
|
Sao Paulo zachwyca pod wieloma względami, tutaj w muzeum sztuki współczesnej MASP. |
Tydzień po powrocie z Brazylii, odwiedziła nas w Alicante moja najbliższa rodzinka, aby wspólnie świętować urodziny naszej mamy. To był cudowny i niezapomniany czas.
I na zakończenie tego wpisu, słów kilka o Kłapouchym, czyli o moim króliku, którego mogliście poznać w poprzednim poście. Kłapcio miewa się bardzo dobrze, choć trzeba przyznać, że początki były trudne, ponieważ bidulek się rozchorował. Kichał, smarkał i miał zapalenie uszu. Co tydzień chodziliśmy z nim do weterynarza, podawaliśmy antybiotyk i krople. Na szczęście to już za nami. Kłapek jest w pełni zdrowy, rośnie, kocha jeść i psocić. Jest słodkim pieszczochem, spójrzcie tylko na niego:
... jak widzicie w styczniu sporo się u mnie działo, także bez bullet journalu i zapisków ani rusz!
Dziękuję za uwagę i do następnego napisania!
Ada
Brazylia zazdroszczę, nie zapomniana podróż. Kłapcio jest uroczy :)
OdpowiedzUsuńwspaniale zdjęcia i wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńZgadza się Gosiu!
UsuńAle wspaniała podróż! Słodziak z tego Kłapcia, oby już nie chorował!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Oby, oby... póki co Kłapciu jest zdrów jak ryba:)
Usuń