Dziś korale, które ufilcowałam jeszcze w czasie ferii. Jak zawsze użyłam wełny czesankowej i metody na mokro. Moje ręce jeszcze pamiętają tą ciężką charówkę i dalej są suche, ale spokojnie walczę z tym jakoś :) pamiętam, że filcując kulki do szaro- musztardowych korali oglądałam film Listy do Juli i cóż mogę o nim powiedzieć- średniak, jedyne czym można było się pozachwycać to cudną Weroną... A teraz naszyjniki:
I jeszcze malutka muffinka, jedyna jaka się uchowała, były pyszne z kawałkami banana i białej czekolady...
Jutro- Wrocław, ale się najeżdżę w tym, następnym i jeszcze następnym miesiącu :)
Hoy presento los collares del fieltro. Como siempre, he utilizado lana peinada con método húmedo. Mis manos aún se acuerdan del trabajo duro y todavía están secos.
Con el collar medio hecho de color mostaza estaba viendo la película “Cartas de Julieta”. La película normal sin tirar cohetes. Único detalle precioso: Verona ...
Ahora los collares:
Un pequeño muffin, único conservado. Los muffins estaban deliciosos con trozos de plátano y pepitas de chocolate blanco
Pozdrawiam,
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione słówko.